Na cenę (wartość) danego produktu składają się trzy elementy: wartość pracy, podatek i marża (zysk).
Węgiel czy złoto przez miliony lat zalegały pod ziemią i dla nikogo nie miały żadnej wartości. Dopiero ktoś je odnalazł, wydobył i wprowadził na rynek, a więc swoją pracą nadał im wartość. Mylą się zatem ci, co twierdzą, że złoto ma wartość samą w sobie (ang. intrinsic value). Analogicznie w cenie hiszpańskiej mandarynki nie ma słońca, bo słońce nie wymaga pracy człowieka. Gdyby jednak mandarynki chciał uprawiać Polak, to musiałby im zapewnić dużo sztucznego światła, co wiązałoby się z pracą i musiałoby być uwzględnione w cenie mandarynki. Ewentualnie gdyby hiszpański rząd zdecydował się opodatkować słońce, wówczas cena mandarynki również by wzrosła.
Drugi element, czyli podatki, są w pełni przerzucalne. Koszty opodatkowania pracy, surowców czy produktu końcowego są uwzględnione w cenie produktu i płaci je ten, kto nie jest w stanie ich przerzucić na kogoś innego, czyli konsument.
Trzeci element, czyli zysk, to rzecz oczywista. Gdyby wydobycie węgla czy złota, albo wyprodukowanie jakiegoś przedmiotu, miało zwracać tylko koszta, to nikt nie kiwnąłby palcem, a społeczeństwo stałoby w miejscu (czytaj: nie bogaciłoby się). Praca musi przynosić efekt, a więc „nadwyżkę” lub „zysk”, tak znienawidzone przez żywioły lewicowe.
Źródła zdjęć:
1. Autokult.pl
Polub bloga na Facebooku:
http://www.facebook.com/thespinningtopblog
Zobacz też: O szkodliwości płacy minimalnej
Zostaw komentarz