W dniach 13-25 sierpnia trwa Bitwa Warszawska. Siły są mniej więcej wyrównane. Mamy lekką przewagę liczebną i wsparcie lotnictwa, a bolszewicy mają więcej dział i karabinów maszynowych. Decydujący cios, czyli tzw. kontruderzenie znad Wieprza, zostaje wyprowadzony 16 sierpnia (wariant opracowany przez Ignacego Prądzyńskiego jeszcze za czasów powstania listopadowego). Bolszewicy są w odwrocie. Przegrupowują się nad Niemnem, gdzie w dniach 20-26 września Polacy zadają nokautujący cios. Straty wynoszą 7-40 tys. na naszą korzyść. Armia Tuchaczewskiego ucieka w popłochu…
Między Warszawą a Moskwą teren jest praktycznie pusty. Wojsko Polskie wyzwala kolejne terytoria, w tym Grodno i Mińsk. Żołnierze wszędzie witani są entuzjastycznie przez ludność zmęczoną bolszewickim terrorem, głodem i nędzą. Nikt nie stawia oporu. Niewiele brakuje do historycznej granicy Rzeczypospolitej sprzed 1772 r. Był to ostatni raz, kiedy otworzyła się Brama Smoleńska…
Niestety już w październiku zostaje zawarty rozejm, a następnie w marcu 1921 r. wchodzi w życie haniebny traktat ryski. Jako zwycięzca dobrowolnie oddajemy Sowietom połowę terytorium dawnej Rzeczypospolitej i półtora miliona Polaków. Ludzie ci wkrótce padają ofiarą czerwonego holokaustu. Przy okazji zdradzamy naszych sojuszników z Ukrainy, Białorusi (dawne Wielkie Księstwo Litewskie) i Nadberezyńców, którzy przelewali krew m.in. w Bitwie Warszawskiej. Granica zostaje wyznaczona w taki sposób, że przecina na pół Ukrainę i dawne Wielkie Księstwo Litewskie, co w praktyce oznaczało rozbiór tych państw przez Polskę i Sowiety. Tym samym podłożyliśmy grunt pod ukraiński szowinizm, a my sami zapłaciliśmy za to gorzką cenę 17 września 1939 roku…
Źródła zdjęć: dzieje.pl
Polub bloga na Facebooku: Polityczny Bączek
Zobacz też: Próba oceny Powstania Warszawskiego
Zostaw komentarz