Relacja między obywatelem a politykiem powinna mieć charakter stricte kontraktowy. Obywatel wybiera danego polityka i płaci mu ze swoich podatków za realizację określonych postulatów. Niestety w demokracji przedstawicielskiej oprócz tzw. „odpowiedzialności politycznej” wybrańcy narodu nie ponoszą żadnych konsekwencji za niewywiązanie się z takiej umowy, a obywatel nie ma narzędzi, by tę odpowiedzialność od nich egzekwować.
Co gorsza, Polacy mają do wybieranych przez siebie polityków stosunek bardzo osobisty. Czują z nimi emocjonalną więź, jak z rodziną. Wybaczają, zapominają, przymykają oczy. Są gotowi zaciekle bronić nawet tych, którzy notorycznie ich oszukują lub okradają. Niewątpliwie takie zachowanie nosi znamiona syndromu sztokholmskiego.
Nawiasem mówiąc, jeśli jedyne, na co nas stać, to licytowanie się o to, kto więcej nakradł lub bardziej oszukał, to najwyraźniej nie zasługujemy na nic więcej.
Źródła zdjęć: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tusk-i-kaczynski-historia-jednej-nienawisci/8v77ldd
Polub bloga na Facebooku: Polityczny Bączek
Panie Kamilu. Niestety walka obu tych Panów doprowadziła do ogromnego podziału wsród społeczeństwa. Tak jak Pan celnie zauważył, licytujemy się kto więcej kradł lub kto jest gorszy przez co staliśmy się nieczuli i odporni na kolejne afery. Patrząc na kierunek jaki obrali rządzący można tylko złapać się za głowę..