Tablice informujące o procentowym i kwotowym udziale funduszy unijnych w finansowaniu danej inwestycji – to widać.
Czego nie widać*:
- zadłużenia samorządów z tytułu zaciągnięcia wieloletnich kredytów na często chybione, deficytowe projekty, byleby tylko wykorzystać środki z funduszy europejskich;
- drenażu mózgów: kilka milionów obywateli, którzy bezpowrotnie opuścili Polskę i od dawna już pracują na dobrobyt krajów Europy Zachodniej;
- kosztów poniesionych i wciąż ponoszonych przez polskich przedsiębiorców z tytułu konieczności dostosowania się do coraz to nowych unijnych regulacji;
- strat poniesionych z tytułu upadłości polskich przedsiębiorstw, które nie były w stanie sprostać nowym regulacjom, zostały zlikwidowane w wyniku ich wprowadzenia (np. kwoty mleczne, limity produkcji cukru) albo nie wytrzymały zachodniej konkurencji w następstwie szerokiego otwarcia rynku;
- kosztów poniesionych z tytułu zatrudnienia armii nowych urzędników do implementacji prawa unijnego oraz przygotowywania i nadzorowania wniosków o dotacje;
- utraty bezcennej suwerenności i podmiotowości państwa polskiego.
* Tzn. czego nie widzi przeciętny Polak, dla którego wiedza o Unii Europejskiej ogranicza się do wspomnianych tablic i możliwości wyjazdu na wakacje bez paszportu.
Źródła zdjęć: forsal.pl
Polub bloga na Facebooku: Polityczny Bączek
Zobacz też: Czy Polska jest płatnikiem netto w Unii Europejskiej?
Zostaw komentarz