Ludzie często pytają mnie, na kogo zagłosować. Mógłbym im poradzić, żeby głosowali zgodnie z własnym sumieniem, jednak wbrew powszechnej opinii to wcale nie jest taka dobra rada. Czymże bowiem jest sumienie bez głębokiego rozeznania w sprawach społeczno-politycznych?
Należałoby zacząć od zupełnie innej strony. We wpisie pt. Syndrom gotującej się żaby wspominałem, że człowiek zagubiony w gąszczu postulatów politycznych i bieżących wydarzeń w kraju i na świecie powinien korzystać z prostego wzoru: ideologia => system => rzeczywistość. Jeśli człowiek zastaje jakąś rzeczywistość, to znaczy, że stoi za nią jakiś system, który ją kształtuje, a system ten opiera się z kolei na pewnej określonej, nieprzypadkowej ideologii. I odwrotnie: jeśli człowiek napotyka jakąś ideologię, to ona może, choć nie musi, przerodzić się w system (np. społeczno-gospodarczy), który potem będzie mieć przeogromny wpływ na rzeczywistość realną i postrzeganą. Tak, światem rządzą ideologie.
Idąc na wybory, nie głosujesz na osoby. Osoby (poza szefami partii) nie mają nic do powiedzenia. W przytłaczającej większości głosowań obowiązuje dyscyplina partyjna. Posłowie nie muszą i nie chcą czytać ustaw, bo dostają gotową, zgodną z linią partii rozpiskę, kiedy i jak głosować. Dyskusja o tym, który polityk jest uczciwy, a który nie, jest stratą czasu. Przykładając to do powyższego wzoru, polityk jest tylko „rzeczywistością”, czyli produktem systemu, a z kolei system jest tylko produktem ideologii. Wniosek? Idąc na wybory, głosujesz na ideologię.
A zatem, na jaką ideologię zagłosować? Ano na taką, która przerodzi się w system, który przerodzi się w rzeczywistość, w której chciałbyś żyć. Ale żeby to zrobić (czytaj: zagłosować „zgodnie z własnym sumieniem”), musisz najpierw co nieco o tych ideologiach wiedzieć. Wybór na polskiej scenie politycznej jest dziś naprawdę duży. Mam wrażenie, że dla klasy rządzącej, w kółko mieszającej ten sam pookrągłostołowy beton, ten szeroki wybór jest niepożądanym skutkiem ubocznym układu z Magdalenki. Tyle że, co nam po wyborze, skoro tak wielu głosujących Polaków nie ma bladego pojęcia, na co głosuje?
Historia ideologii to zasadniczo dwie rzeczy. Nazywam je (własna teoria – prośba o konstruktywną krytykę) „suwakiem wolności” i „dawką sprawiedliwości społecznej”. Popatrzmy na poniższy diagram i wyobraźmy sobie, że to właśnie taki suwak.
Komunizm
↓
Feudalizm / Absolutyzm
↓
Faszyzm
↓
Socjalizm
↓
Socjaldemokracja
↓
Liberalizm
↓
Libertarianizm
↓
Anarchokapitalizm
I tak na samej górze, jeśli chodzi o wolność, suwak jest całkowicie zasunięty, zaś na samym dole – całkowicie rozsunięty. Różna jest też dawka sprawiedliwości społecznej na poszczególnych szczeblach, która to sprawiedliwość jak dotąd okazywała się nieosiągalnym ideałem, lub jak kto woli – mrzonką.
Powyższy diagram to oczywiście tylko zarys. Nie będę w tym wpisie tłumaczyć, z czym wiążą się poszczególne ideologie, ani tego, która partia reprezentuje którą z nich. Gdy tylko pogłębisz swoją wiedzę, będziesz wiedzieć. Poza tym szybko zorientujesz się, że pseudo-spory i różnice pomiędzy niektórymi partiami, które przez media określane są mianem głębokich, w rzeczywistości są tylko pozorne. Jeśli jednak nie posiadasz wiedzy na temat ideologii z diagramu, to moja rada jest taka: nie idź na wybory. Zrobisz sobie tylko intelektualną i moralną krzywdę.
Źródła zdjęć:
1. Urna: www.mmwarszawa.pl
2. Flaga UE: zsjablonka.nowatorski.pl
Polub bloga na Facebooku:
http://www.facebook.com/thespinningtopblog.
Zobacz też: Faszyzm, wszędzie faszyzm.
Ja bym jednak namawiała do pójścia i wyrażenia swojego niezadowolenia poprzez oddanie pustej karty lub zaznaczenie wszystkich kandydatów (żeby ktoś, kto będzie liczył głosy nie zakreślił swojego kandydata za Ciebie) 🙂
Smutne to konstatacje. A suwak wolności? Jest ładnym przedstawieniem ewolucji wolności na skali nazw popularnych ideologii – szkoda tylko, że przez takie unaocznienie znika gradient czasu. A właśnie tylko w historycznym ujęciu rozwoju wolności dostrzec możemy jej bezustanne zanikanie. Uproszczeniem – może zbytnim – jest też zestawianie razem ideologii „jednego dnia”, jak faszyzm czy libertarianizm, z formacjami ustrojowymi trwającymi millenia – absolutyzm, po części feudalizm. I pozostawienie poza sferą „suwaka” republikanizmu rzymskiego (a też Republiki Weneckiej i Rzeczpospolitej O.N.) i demokracji greckiej. To trochę naddto zawężające ujęcie. I islam! To prawie 1500 lat religijnej i politycznej ideologii która nie zawsze była w opozycji do wolności. Można by nawet wysunąć – i to całkiem serio – tezę, że współcześnie islam jest jedyną ideologią stosowaną w skali państwowej która realizuje pełną wolność jednostki, chociaż wyłącznie w sferze zakreślonej przepisami prawa koranicznego. Może to komuś wydawać się dziwne, ale w krajach mahometańskich ludzie nie czują się w żaden sposób ograniczeni w swojej wolności – oni się o tym dowiadują od reszty (dużo mniej licznej) świata i odrzucają jako niezgodne z elementarną rzeczywistością.
Świetny komentarz, dzięki. Suwak jest oczywiście dość dużym uproszczeniem, nie chciałem go po prostu rozwlekać. O islamie wiem niewiele, aczkolwiek to, co mówisz, do mnie trafia i ma sens. Z libertarianizmem ludzkość oczywiście jak dotąd nie miała zbyt wiele do czynienia, z anarchokapitalizmem wcale. Faszyzm jako „cały pakiet” dziś chyba nie istnieje(?), choć pewne jego elementy są wyraźnie widoczne we współczesnych socjaldemokracjach, o czym pisałem w jednym z wpisów. Co do tego, że „wolność zanika”, to i tak, i nie. Wszystko zależy od przedziału czasowego, jaki przyjmiemy. W ostatnich latach/dziesięcioleciach, z uwagi na powolny rozkład socjaldemokracji na świecie, mamy do czynienia z wyraźnym ograniczaniem swobód obywatelskich. Wolności jest coraz mniej. Ale jeśli przyjmiemy horyzont kilkuwiekowy, to dziś nie jest tak źle. Z grubsza do momentu Rewolucji Francuskiej w Europie panowała zależność poddańcza, a więc formalnie byłeś sługą monarchy, choć to i tak nic w porównaniu z komuną, gdzie wolności, jak wiadomo, praktycznie nie było. Dziś oczywiście też różowo nie jest, a nasza wolność w wielu obszarach jest tylko pozorna. Dlatego piszę bloga :-).
[…] czasu, we wpisie pt. Krótki poradnik przedwyborczy, ukułem autorską teorię „suwaka wolności”. Bazując na powyższym założeniu, teoria ta […]
Wydaje mi się, że mamy naturalną tendencję do nadawania ideologiom i systemom konkretnych twarzy. Niby większość wie, że tak naprawdę nie głosujemy na konkretną osobę, bo jest ona tylko częścią partii, ugrupowania, systemu, a co za tym idzie reprezentuje konkretną ideologię. Z drugiej strony, to właśnie konkretne osoby są w danym momencie „twarzami” określonej ideologii i część z nich wzbudza większe zaufanie niż pozostali, stąd pewnie łatwiej jest wierzyć, że mogą faktycznie coś zmienić. Zgadzam się zatem w stu procentach, że jeśli ktoś nie wie, na co tak naprawdę głosuje to może lepiej niech tego nie robi. Jeśli zaś chodzi o pójście na wybory i oddanie pustej kartki na znak jakiegoś tam protestu, zdecydowanie odradzam taką opcję, bo przy liczeniu głosów taki pusty głos wcale nie musi pozostać pusty, a wręcz może się później okazać (zwłaszcza w lokalnych wyborach), że dany kandydat wygrał małą różnicą głosów i te „puste” się do tej wiktorii przyczyniły.
Ciekawa opinia, dzięki! Pozdrawiam serdecznie.